niedziela, 20 grudnia 2009

20. grudzień 2009




Jest taka noc, na którą człowiek czeka i za którą tęskni. Jest taki wyjątkowy wieczór w roku, gdy wszyscy obecni gromadzą się przy wspólnym stole, Jest taki wieczór, gdy gasną spory, znika nienawiść... Wieczór, gdy łamiemy opłatek, składamy życzenia...

Zaczarowany magią Świąt stanę samotnie pod rozgwieżdżonym niebem i patrząc na spadające płatki śniegu pomyślę o ludziach, których noszę w sercu życząc im spokojnych Świąt wszędzie tam, gdziekolwiek są ...


ŻYCZĘ WAM WESOŁYCH ŚWIĄT



Dawno tu nie napisałem nic , ale czasami mam mnóstwo zajęć i nie starcza mi czasu nawet na zabawę. Trenuję raczkowanie i powiem Wam, że idzie mi już całkiem, całkiem, tylko potrzebuję pomocy przy przesuwaniu lewej nóżki. Najbardziej podoba mi się zakręcanie na materacu i raczkowanie w kółko. Tylko jest mały problem – materac jest za wąski i denerwuję się kiedy mama mi pomaga. Wówczas mówię „ nie pomagaj Kubusiowi ale to już…” Taki jestem jak Zosia Samosia z bajki, wszystko sam.
Doczekałem się już ubierania choinki. Pomagałem ubierać jak mogłem. Trzymałem światełka a mama rozkładała na choince i wybierałem bombki z pudełek i podawałem, a mama wieszała. I znowu jest problem, choinka ubrana a ja chcę ubierać nadal. Pozostało mi chyba ubierać choinki u innych…
I tak pomału szykujemy się do Świąt. Spotkamy się w gronie najbliższych, jest ich już niestety mniej. Smutny to był rok, ale najważniejsze że w miarę zdrowy. Oby przyszły był nie gorszy.
Nie mogę pojąć, że koleją życia jest radość z narodzin i smutek kiedy kogoś już z nami nie ma. A nam ten smutek niestety towarzyszył
Za to będę czekał na pierwszą gwiazdkę i Mikołaja, bo przecież byłem bardzo grzeczny. Czasami tylko umiem coś powiedzieć brzydkiego ale w końcu dopiero uczę się wszystkiego…

niedziela, 6 grudnia 2009

6. grudzień 2009



Wiecie co się dzisiaj stało, pewnie tak ale i tak Wam powiem. Dzisiaj w nocy przyszedł do mnie Mikołaj. Szkoda tylko, że Go nie zobaczyłem, pewnie bym się bał. Dostałem prezent – moje kochane Teletubisie i słodycze. A jeszcze jedna paczka była u Babci, bo Mikołaj nie wiedział, gdzie ja będę. Mama mówiła mi , że Mikołaj będzie chodził i rozdawał prezenty grzecznym dzieciom, ale ja pierwszy raz dopiero czekałem na Niego i co- przespałem. Może w przyszłym roku się doczekam, napiszę list i poproszę, aby przyszedł wcześniej, gdy nie będę jeszcze spał.
Ten tydzień minął mi na odpoczynku i ćwiczeniach ( jak zwykle). Pani Maria (moja rehabilitantka), pochwaliła mnie, że ładnie już próbuję raczkować i w domu mam codziennie ćwiczyć abym nie zapomniał tego czego się nauczyłem. A ja oczywiście się buntuję, mama się złości i jakoś leci. Muszę się też pochwalić, że umiem już rysować kółka, nie tylko kreski, i wszystko teraz jest porysowane, włącznie z moimi rączkami i bluzeczkami.
Powoli przygotowujemy się do Świąt i chciałbym już aby w domu była choinka, ale mama mówi że muszę poczekać. Wszystko to jakoś jest skomplikowane, w sklepach już są a w domu nie. Dlaczego?

niedziela, 29 listopada 2009

29. listopad 2009













Wczoraj wieczorem wróciłem do domku po kolejnych dwóch tygodniach ciężkiej pracy. Turnus jak zwykle był udany, a ja zadowolony. Bardzo ucieszyłem się jak zobaczyłem znajome „kąty”. Codziennie ranno rozpoczynałem zajęcia o 8 i przez dwie godziny ćwiczyłem, potem miałem przerwę na odpoczynek i kolejne 1,5 godziny ćwiczeń. Na początku oczywiście było mi ciężko ale po kilku dniach dawałem sobie świetnie radę. Muszę się pochwalić, że z małą pomocą raczkuję sam na materacu. Poza nim jest już gorzej, trochę jeszcze się boję, rączki ładnie prostuję i przekładam, ale lewa nóżka zostaje z tyłuL. Moja prawa nóżka polepszyła się, lepiej na niej stoję, natomiast lewa jest „leniwa” i stoi w miejscu. Ale to też dobra wiadomość ponieważ nie jest gorzejJ Mama mówi, że jestem jakiś inny, ale ja jestem ten sam chłopczyk. Na koniec turnusu Pan Doktor powiedział, że jest dobrze, poprawa w prawej nodze, lewa rączka ładnie się prostuje, lewa nóżka bez zmian. Muszę ćwiczyć i tyle. Ciekawe kiedy powie mi ,ze już nie muszę J
Kasia nauczyła mnie rzucać prawidłowo piłeczki, a ja jestem szczęśliwy, że teraz mogę wszystkim pokazywać jak to się robi. Dzisiaj pokazałem już mojemu Braciszkowi i Tatusiowi. Jutro przyjdzie czas na BabcięJ A Patrycja z Agnieszką pokazały mi jak można zamienić ciężką pracę w coś bardzo przyjemnego. Uwierzcie mi że możnaJ.
Oczywiście również miałem zajęcia z Panią Anią logopedą. Czekałem na nie z utęsknieniem. Nowe wiadomości i nowe zabawy, to jest to co lubię najbardziej.
Poznałem również nowego kolegę Bartusia i zobaczyłem się z „moją dziewczyną” Lenką, u której byłem na roczku. Mam już zdjęcia z tej „imprezki” więc sami zobaczcie jaka jest uroczaJ Oczywiście też poznajcie moje Panie : Kamilę i Elę, mówię Wam są super. Posiadają umiejętność rozpieszczania mnie i za to je uwielbiam.
Najważniejsze, że cały turnus byłem zdrowy, a kontakt z lekarzem nie był spowodowany chorobą. Oby tak dalej.
Mama mówi, że gdzieś za dwa tygodnie będzie widać efekty moich ćwiczeń, wówczas to dopiero zaczynam robić coś nowego. Są to małe kroczki ale są i z tego się cieszymyJ
To był mój ostatni turnus w tym roku. Przecież niedługo będzie Mikołaj więc wypada być w domu, a potem Święta i Nowy Rok. Ale super. Pozostało mi tylko szybko narysować Mikołajowi co chcę dostać. I tu mam problem. Nie umiem rysować i pisać, ale Mama mówi, że mi pomoże. Czasu mam mało dlatego zabieramy się do pracy.
Następny turnus już w styczniu jak wszystko będzie dobrze.

niedziela, 15 listopada 2009

14. listopad 2009

Jestem spakowany już na wyjazd na turnus rehabilitacyjny do Koszalina. Jutro w południe wyjeżdżamy. Mam nadzieję, że i tym razem będą efekty a sam pobyt będzie miły i udany.

Dzisiaj odwiedziła mnie moja mama chrzestna Helenka z mężem Jackiem. Jak się dowiedziałem, ze mają przyjechać to już nic mnie nie interesowało i czekałem. I się doczekałem. Bawiliśmy się super, oczywiście ja rządziłem i nadawałem ton naszej zabawie, no ale cóż ,tak musi być czasami jak dorośli nie wiedzą w co się bawić. Obiecali mi, że jak wrócę to znowu przyjadą do mnie. I tak mi się przypomniało, że dawno nie było u mnie mojego chrzestnego, hymmmm ciekawe czemu? Muszę się dowiedzieć.

Ten tydzień minął mi zupełnie na luzie. Od czwartku mam luz z ćwiczeniami, mama przed wyjazdem nie chciała mnie narażać na jakieś infekcje i słusznie.

W czwartek zrobiliśmy USG, wyniki w laboratorium powtórzyliśmy i wszystko jest dobrze. Super. Wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki bardzo dziękuję.

I ze spokojem możemy walczyć o każdy mój samodzielny ruch. Rodzicom bardzo się podoba, jak gramolę się na nich. Babcia też jest zachwycona. Nikt nie protestuje przeciwko mojemu przypadkowemu szczypaniu przy tej okazji. I o to chodzi aby wszyscy byli zadowoleni.

Postaram się odezwać z turnusu a Wy trzymajcie kciuki za mnie.
Za wszystkie słowa wsparcia, za dary przekazywane mi na aukcję bardzo serdecznie dziękuję.

poniedziałek, 9 listopada 2009

9. listopad 2009

Tyle było strachu, stresu i już po wszystkim. W czwartek wyjechaliśmy do Krakowa. Droga przebiegła nam spokojnie, ale na miejscu okazało się, że nie mamy rezerwacji hotelu i nie ma wolnych miejsc. Ktoś nie zapisał nas i powstał problem, wszyscy się zdenerwowali, ale znaleziono nam miejsce w innym hotelu. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Rano po śniadaniu pojechaliśmy do szpitala na badania. Najpierw Pani zrobiła mi EKG, oczywiście na widok tych wszystkich kabelków rozpłakałem się. Potem było ważenie i mierzenie. Od ostatniej wizyty w marcu urosłem i przybrałem na wadze. Super. Po tym miałem mierzoną saturację i po tym wszystkim poszedłem na pobranie krwi. Tam to dopiero się działo, wszystkim puchły uszy, a najgorsze to było jak Pani zrobiła mi „kukiełkę” na paluszku. I z kartą udałem się do mojego Kochanego Pana Doktora. Nawet nie czekałem tylko od razu wszedłem do gabinetu. Pani Asia włączyła mi bajkę, a Pan Doktor robił mi echo serca. Trwało to bardzo długo, ale Pan Doktor był zadowolony. Mam uważać na grypę, a wszystkie infekcje dokładnie leczyć, omijać duże skupiska ludzi i muszę zrobić kontrolne usg jamy brzusznej. Następna wizyta kontrolna w przyszłym roku.

Po tak dobrych wiadomościach spotkaliśmy się z ciocią Marią, którą poznaliśmy w maju na turnusie. Była bardzo zadowolona jak usłyszała ile umiem już mówić.

Spakowaliśmy się i wyruszyliśmy do domu. Droga powrotna nie była już taka przyjemna. Co chwilę był jakiś wypadek, ale najważniejsze że szczęśliwie dotarliśmy do domu.

A w domu jak zwykle ćwiczenia i zabawa. Dzisiaj potwierdziliśmy termin turnusu. Jedziemy w niedzielę. Już nie mogę się doczekać.

poniedziałek, 2 listopada 2009

2. listopad 2009.










http://www.pbgbasket.pl/home/wiadomosci/625-zebrano-pienidze-dla-kubusia

Muszę się Wam pochwalić. Byłem w sobotę zaproszony do Poznania na mecz koszykówki PBG BASKET POZNAŃ – ASSECO PROKOM GDYNIA. Byłem przed czasem, aby oswoić się z atmosferą panującą na boisku, a na sam mecz miałem iść w miejsce spokojne, abym się nie bał. Ale finał tego był taki, że już sama rozgrzewka bardzo mi się spodobała. Tylu zawodników i każdy miał piłkę, którą rzucał do kosza. Ja też chciałem iść i rzucać, ale jestem jeszcze trochę za mały. A buzia cały czas mi się śmiała. Podchodzili do mnie działacze Klubu i z każdym się witałem. Wiecie jakie to było miłe. Pani Kamila cały czas czuwała nad tym, abym się dobrze czuł na meczu. Jedynie trochę się bałem zawodników, bo musiałem mocno podnosić głowę do góry abym mógł ich zobaczyć. W czasie meczu była przeprowadzona zbiórka pieniędzy do puszek, na moją rehabilitację. Mieliśmy sami osobiście podziękować Klubowi i Kibicom, ale wzruszenie nie pozwoliło nam tego zrobić.
Przed meczem podszedł do nas Pan Bartek i przekazał mi na licytację Koszulkę z podpisami zawodniczek INEA AZS POZNAŃ i szalik Klubowy tej drużyny. Ze wzruszenia Rodzicom odebrało mowę. Potem podeszła do mnie Nastka z mamą i tak poznałem nową koleżankę.
I jak mogłem iść gdzieś w spokojne miejsce? Po prostu zostałem na trybunie i oglądałem pierwszy raz w życiu prawdziwy mecz. Nie znałem się za bardzo , ale biłem brawo gdy piłka została wrzucona do kosza. Cały czas byłem bardzo zadowolony i nigdzie nie chciałem iść. A w międzyczasie razem z koleżanką jadłem chrupki. Widzicie sami jak mnie te dziewczyny rozpieszczają. Życie bez nich byłoby smutne.
Wrażenia moje są nie do opisania Obiecałem mamie, że kiedyś też tak zagram, może nie tak sprawnie jak zawodnicy obu drużyn, ale sam na własnych nóżkach. Teraz oglądam zdjęcia w galerii z meczu na stronie PBG BASKET POZNAŃ i wspominam jak to było i mówię że ja też tak chcę. Wiem ile to treningów wymaga aby dojść do takiej formy, ale mam nadzieję, że dam radę.
Dlatego w tym miejscu jeszcze raz dziękuję Klubowi za zaproszenie i za pomoc, a Kibicom za Wielkie Serce.
Dzisiaj potwierdziliśmy wizytę u kardiologa w Krakowie. W czwartek rano jedziemy i po odpoczynku w piątek idę na badania. Najpierw EKG, badanie krwi, badanie saturacji i z wszystkimi wynikami do Pana Doktora na echo serca. Mam nadzieję, że i tym razem czekają nas dobre wiadomości i będę mógł wrócić do domu i jechać na kolejny turnus w tym roku.
Jutro 3 listopada mija drugi rok od mojej trzeciej operacji na otwartym sercu. Mogę powiedzieć, że jest to moja kolejna rocznica narodzin. Od tego czasu moje życie nabrało zupełnie innego wymiaru. Idę małymi kroczkami do przodu i tego w dalszym ciągu tego sobie życzę. Aby kolejne lata upływały mi tak jak te dwa minione a nawet lepiej. To wszystko zawdzięczam Dobrym Ludziom, których spotykam na swojej drodze i którym DZIĘKUJĘ z całego mojego malutkiego SERCA.

wtorek, 27 października 2009

27. październik 2009.



Jestem po badaniach i muszę się pochwalić, że jest wszystko ok.

W przyszłym tygodniu w czwartek jadę do Krakowa na kontrolę mojego serduszka. A w tą sobotę zostałem zaproszony do Poznania przez PBG BASKET POZNAŃ na mecz koszykówki. Wiecie, że to będzie mój pierwszy mecz w życiu. Mama już dzisiaj zastanawia się jak zareaguję. A ja sam tego nie wiem, cieszę się tylko, że długo będę jechał samochodem, bo przecież wszyscy mnie znają z mojego umiłowania do jazdy. Jak wrócę to wszystko Wam opowiem.

Wczoraj byłem w Wydziale Paszportowym i Panie były bardzo zdziwione moim wyglądem, że tak ładnie wyglądam i nie widać po mnie choroby. Super komplement. Jeszcze trochę poćwiczę i dopiero będę chwalony. Już w piątek Pani Ania pochwaliła mnie bo raczkowałem ( co prawda z pomocą) przez cały materac, a dzisiaj Pani Maria tez mnie chwaliła, że ładnie ćwiczę. Muszę się pochwalić, że od wczoraj próbuję sam usiąść z pozycji leżącej. Tylko ta lewa rączka nie chce mi pomagać, ale mama ciągle mówi „lewa ręka” więc może zapamiętam w końcu.

wtorek, 20 października 2009

20. październik 2009

Tak więc rozpocząłem kolejny tydzień w domu po turnusie. Po kilku dniach odpoczynku, kiedy mama pozwoliła mi odsapnąć, znowu wszystko wróciło do normy. Rano ćwiczenia a potem zabawa. Dzisiaj Pani Maria powiedziała, że lepiej trzymam pion i już tak bardzo się nie chybocze na wszystkie strony świata. Mama jest przeszczęśliwa, a ja nie za bardzo wiem o co chodzi.

W tygodniu była u mnie moja koleżanka Natalka co ma 2 latka. Wiecie jak świetnie się bawiliśmy w kółko graniaste i jedzie pociąg z daleka, tańczyliśmy.

Byłem bardzo szczęśliwy, że mogłem się pobawić z nią a nie tylko z dorosłymi. W niedzielę pojechałem do mojego starszego kolegi Rafałka i z nim też się świetnie bawiłem. Czyli ubiegły tydzień mogę zaliczyć do udanych.

Co przyniesie ten tydzień zobaczymy. Jutro będę miał badania kontrolne czy wszystko jest już dobrze i czy nie ma śladu po infekcji przebytej przed wyjazdem.

Jutro też będziemy próbowali dodzwonić się do mojego kochanego Pana Doktora w Krakowie, aby potwierdzić wizytę kontrolną mojego serduszka. Mama obiecała kiedyś, że nie będzie mi często mierzyć saturacji i tętna, ale ostatnio coś nie dotrzymuje słowa , ale mówi że nie jest źle. Jak tak mówi to chyba tak jest.

Codziennie oglądam jak zwykle mój ulubiony program „Jaka to melodia” i codziennie jest ze Mną problem jak się skończy. Nie rozumiem dlaczego tak krótko jest ale mama chce mi nagrać kilka odcinków tylko nie mamy nagrywarki i teraz siedzi i myśli jak to zrobić. A ja tak bardzo lubię sobie potańczyć.

Mama śmieje się, że muzyka i dziewczyna najszybciej postawi mnie na nogi. Jak zapomnę się to potrafię stanąć na nóżkach. Widzicie więc sami, że ten duet potrafi zdziałać cuda…

niedziela, 11 października 2009

11. październik 2009


Wczoraj wieczorem wróciłem z turnusu rehabilitacyjnego w Centrum Rehabilitacji NORMAN w Koszalinie. Było jak zwykle super a nawet były niespodzianki. Ćwiczenia jak zwykle bardzo mi się podobały, Panie mnie chwaliły, ale efekty tych ćwiczeń będą widoczne za kilka dni. Na pewno lepiej chwytam w lewą rączkę różne przedmioty, nauczyłem się siedzieć po turecku, ale mam problem z nóżkami, a właściwie z przykurczami w kolankach. Pan Doktor po gruntownym badaniu powiedział, że moje przykurcze dają się ładnie odprowadzać, a to znaczy że muszę ćwiczyć bez taryfy ulgowej aby nie było gorzej, a tylko lepiej. Na początku przez dwa dni bardzo odczuwałem obciążenie stawów kolanowych i co chwilę mówiłem, że bolą kolanka. Pod koniec turnusu widać było moje zmęczenie, ale dałem radę. Również miałem zajęcia z Panią Anią, logopedą. Wiecie jaka była zdziwiona gdy usłyszała jak mówię. Pochwaliła mnie i nadal mam pracować nad poprawną wymową.

Po ćwiczeniach na sali moje ukochane dwie Panie Kamila i Ela rozpieszczały mnie. Dostawałem różne smakołyki do jedzenia, a w wolnych chwilach bawiły się ze mną. To były super chwile, dzięki którym tak bardzo nie tęskniłem za domem.

A teraz najważniejsza rzecz- po raz pierwszy w swoim życiu zostałem oficjalnie zaproszony na przyjęcie urodzinowe do Lenki (której zresztą wyznałem miłość). Lenka obchodziła swoje pierwsze urodziny. Kupiliśmy prezent i pojechaliśmy do Bajkolandu na zabawę. Było naprawdę super. Za ten gest, bo przecież nie jesteśmy rodziną, serdecznie Dziękuję. Miałem okazję pobawić się z innymi dziećmi, które są zdrowe, ale to nie przeszkadzało im bawić się ze mną. I to są moje piękne wspomnienia.

W listopadzie jak wszystko będzie dobrze pojadę znowu na turnus, ale najpierw muszę jechać na kontrolę do Krakowa mojego serduszka. I znowu będzie stres ale cóż musimy przez to przejść.

piątek, 9 października 2009

Podziękowania dla Kibiców Ruchu.

Serdecznie dziękuje Kibicom Ruchu Chorzów za licytacje koszulki klubowej na rzecz mojej rehabilitacji.

Podziękowania: http://www.ruchchorzow.com.pl/?page=articles-news&article_id=7444&article_category=5

czwartek, 1 października 2009

1. październik 2009



Jak wiecie jestem na turnusie. Ćwiczę dzielnie na sali 3,5
godziny. Wracam zmęczony, ale zadowolony. Najbardziej podobają mi się
ćwiczenia na pająku. Był u mnie lekarz ortopeda, obejrzał moje nóżki, i
powiedział, że mam dość duże napięcie na obwodzie, ale wszystko da się
odprowadzić, więc muszę ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Dopytuję się
ciągle kiedy wracam do domu. Ale z tym muszę jeszcze poczekać.
Wiem, że napływają dary od
Was za co bardzo dziękuję. Dzięki Wam może
uda mi się pojechać na jeszcze jeden turnus w tym roku. Czas działa na
moją szkodę, tutaj okazało się że moje kolanka "są sztywne", aby nie
doszło do zmian nieodwracalnych muszę dużo pracować. A tak szczerze
mówiąc to mi się nie chcę.
Po powrocie napiszę więcej i wkleję zdjęcia.

czwartek, 24 września 2009

24. wrzesień 2009

Wszystko jest dobrze. Wyniki wracają do normy, czyli w niedzielę jadę na turnus.

Chciałem Was poinformować, że Ruch Chorzów przez dwa tygodnie licytuje (na allegro) koszulkę obecnego lidera „Niebieskich” Artura Sobiecha z Wielkich Derbów Śląska z autografami wszystkich zawodników i trenera. A zwycięzca dodatkowo otrzyma dwa bilety na mecz Ruchu z Lechią Gdańsk oraz będzie mógł sobie zrobić zdjęcie z ulubionym piłkarzem.

Ta aukcja charytatywna jest przeprowadzana dla mnie, a zebrane pieniążki zostaną przekazane na moje konto i pozwolą na dalszą rehabilitację.

Powiedzcie sami czy to nie jest wzruszające. Bardzo wiele najróżniejszych drużyn czy to piłkarskich, żużlowych, siatkarzy, przesyła mi gadżety na aukcje. I wiecie co, to właśnie jest piękne, nie ma rywalizacji tylko zrozumienie i chęć pomocy. Gdybym był zdrowym chłopcem, to tez mógłbym grać, ale w moim przypadku jest to niemożliwe przynajmniej jak na razie. Moja wada serca też ogranicza mi taki wysiłek fizyczny, a nie mogę sprawdzić na ile mógłbym sobie pozwolić przy graniu w piłkę właśnie przez to, że nie chodzę. A tak lubię piłki i samochody.

Mam nadzieję, że będzie mi to dane, dzięki pomocy Was Wszystkich. Obiecuję, że jak będę chodzić to pojadę na prawdziwe boisko i zagram. A Wszystkim, którzy są tu ze mną prześlę film.

Wszystkich chętnych zapraszam do odwiedzenia tej strony:

http://www.allegro.pl/item750285983_koszulka_sobiech_ruch_chorzow_wds_charytatywna.html

środa, 23 września 2009

23. wrzesień 2009

Ostatnio pisałem o pobycie w Połczynie Zdrój, gdzie odbywała się zbiórka pieniędzy na moją rehabilitację. Mam bardzo miłą wiadomość ZEBRANO NA TURNUSIE GRUPY MAZOWIECKIEJ przebywającej w Sanatorium KARLI-LEO w Połczynie Zdrój sumę 608, 73 zł i 5 euro.

Puszkę otworzono wczoraj komisyjnie (skład Komisji :Beata Górska, Tadeusz Białecki, Ireneusz Sarnecki), przeliczono i w dniu dzisiejszym przekazano na moje Konto.

Jesteście LUDŹMI O WIELKICH SERCACH, składam WAM serdeczne podziękowania życząc dużo zdrowia i pomyślności.

Takie same życzenia składam Wszystkim moim Darczyńcom.

Dzisiaj okaże się po kontrolnych wynikach badań czy będę mógł w niedzielę jechać na turnus rehabilitacyjny. Trzymajcie kciuki za pomyślne wyniki badań.

niedziela, 20 września 2009

20. wrzesień 2009


W dniu dzisiejszym zostałem zaproszony razem z Rodzicami do Połczyna Zdrój. Bardzo się ucieszyliśmy i rano pojechaliśmy podziękować Panu Michałowi, za podarowanie na moją aukcje zaproszenia na pobyt w Sanatorium. A tam czekała nas niespodzianka. Był stół z zabawkami od córki Pana Michała - Wiktorii i każdy kto chciał mógł wybrać sobie zabawkę, a pieniążki zostaną przekazane na moje konto.

Wieczorem ma być Msza Święta w mojej intencji. Nie mogłem zostać, ponieważ jestem na antybiotyku i nie było możliwości go ze sobą zabrać, a kuracji też nie mogę przerwać.

Za tyle Serca bardzo serdecznie DZIĘKUJĘ.

A jutro znowu zabieram się do ćwiczeń i tak cały tydzień. W niedzielę jak będzie wszystko dobrze z moim zdrówkiem to jadę na turnus rehabilitacyjny.

Trzymajcie kciuki aby tak było.

Nie zdradzę Wam jeszcze tajemnicy do końca, ale będą niespodzianki. Szykują je Ludzie o Wielkich Sercach. Jak już będę znał szczegóły to o wszystkim Was poinformuję. Już się bardzo z tego cieszę, chociaż Rodzice do końca mi nie mówią o co chodzi.