poniedziałek, 9 listopada 2009

9. listopad 2009

Tyle było strachu, stresu i już po wszystkim. W czwartek wyjechaliśmy do Krakowa. Droga przebiegła nam spokojnie, ale na miejscu okazało się, że nie mamy rezerwacji hotelu i nie ma wolnych miejsc. Ktoś nie zapisał nas i powstał problem, wszyscy się zdenerwowali, ale znaleziono nam miejsce w innym hotelu. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Rano po śniadaniu pojechaliśmy do szpitala na badania. Najpierw Pani zrobiła mi EKG, oczywiście na widok tych wszystkich kabelków rozpłakałem się. Potem było ważenie i mierzenie. Od ostatniej wizyty w marcu urosłem i przybrałem na wadze. Super. Po tym miałem mierzoną saturację i po tym wszystkim poszedłem na pobranie krwi. Tam to dopiero się działo, wszystkim puchły uszy, a najgorsze to było jak Pani zrobiła mi „kukiełkę” na paluszku. I z kartą udałem się do mojego Kochanego Pana Doktora. Nawet nie czekałem tylko od razu wszedłem do gabinetu. Pani Asia włączyła mi bajkę, a Pan Doktor robił mi echo serca. Trwało to bardzo długo, ale Pan Doktor był zadowolony. Mam uważać na grypę, a wszystkie infekcje dokładnie leczyć, omijać duże skupiska ludzi i muszę zrobić kontrolne usg jamy brzusznej. Następna wizyta kontrolna w przyszłym roku.

Po tak dobrych wiadomościach spotkaliśmy się z ciocią Marią, którą poznaliśmy w maju na turnusie. Była bardzo zadowolona jak usłyszała ile umiem już mówić.

Spakowaliśmy się i wyruszyliśmy do domu. Droga powrotna nie była już taka przyjemna. Co chwilę był jakiś wypadek, ale najważniejsze że szczęśliwie dotarliśmy do domu.

A w domu jak zwykle ćwiczenia i zabawa. Dzisiaj potwierdziliśmy termin turnusu. Jedziemy w niedzielę. Już nie mogę się doczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz