czwartek, 23 grudnia 2010

Życzenia Świąteczne



Aby wszyscy z Was znaleźli swoje miejsce przy stole wigilijnym, by
spełniły się Wasze najskrytsze marzenia, aby każdy kolejny dzień był
jeszcze lepszy, bądźmy dla siebie bardziej serdeczni, patrzmy na to co
dobre a nie na to co nasz dzieli. Wszystkiego najlepszego na święta i
Nowy Rok

Ostatnio siedzę w domu. Chorowałem bardzo po powrocie z turnusu, ale już jest wszystko dobrze. Mam nadzieję, że spokojnie spędzimy Święta w domku.

Wszyscy czekają na Mikołaja, a ja wręcz przeciwnie - nie chcę, aby do mnie przyszedł. A wiecie dlaczego? Bo się Go boję!

Taki jestem i co zrobić.


W tym tygodniu mogłem w końcu pójść na zajęcia. Ostatnio miałem dużą przerwę i trochę już tęskniłem za nimi. Zawsze czegoś nowego się nauczę.


Nie zgadniecie jaką miałem przygodę w niedzielę. Otórz pojechaliśmy do lasu na sanki. Tata wpadł na pomysł, że tam będzie ładnie, czyste powietrze, czysty śnieg..........

Na początku było super, jechaliśmy sankami i w pewnym momencie sanki się przechyliły......

Nie trudno domyślić się co było dalej. Wpadłem w zaspę i to twarzą. Najpierw był szok, a potem wielki płacz. Nie chcę już jeździć sankami. Teraz wszystkich pytam czy spadli z sanek? Lista jest długa więc to chyba normalne. Mama mówi, że przynajmniej wiem jaki jest śnieg zimny i mokry, brrrrrrrrr.




niedziela, 12 grudnia 2010

12. grudnia 2010





Minęło już kilka dni odkąd wróciłem z ostatniego turnusu rehabilitacyjnego w tym roku. Oczywiście jestem chory i o pójściu do przedszkola nie ma mowy. I tak to ze mną bywa.

Na turnusie było ciężko. Tym razem pot lał się po plecach, nóżki bardzo bolały. Czasami płakałem, ale chcę chodzić i nie mam wyjścia. Uczyłem się chodzić w poręczach. Na początku bardzo się bałem, nie umiałem się przytrzymać. Ale jak to mówią trening czyni mistrza i pod koniec turnusu przechodziłem kilka kroczków sam trzymając się poręczy. Wielki sukces!

Teraz mama zbiera środki aby kupić je do domu. Jest to kolejne wyzwanie finansowe, ale cóż …….samo życie.

Jednak oprócz ciężkiej pracy, wolny czas spędzałem bardzo miło. Miałem dużo gości, jednak najważniejszym była moja koleżanka Lenka. Jaka fajna z niej dziewczyna. Na koniec dała mi buziaka … i będzie czekać na kolejny mój przyjazd.

Muszę się pochwalić że w tym roku Mikołaj jeździł za mną od Koszalina do Gorzowa i wszędzie zostawiał prezenty. Bardzo mi się podobały, tylko nie wiem jak On to robił, że go nie widziałem.

W czwartek 10 grudnia dostaliśmy bardzo smutną wiadomość. Do Aniołków odszedł mój mały kolega Jaś, który miał dopiero 7 miesięcy i chore serduszko tak jak ja. Bardzo przybiła nas ta wiadomość. Tyle już przeszedł……

Jasiu zapalamy Ci światełko (*), na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci jako dzielny chłopczyk, którego pokochaliśmy całym sercem.

środa, 3 listopada 2010

03. listopada 2010

Dzisiaj mija trzecia rocznica od ostatniej operacji. Mama mówi, że dzisiaj przypadają moje urodziny. Wszystko od tego czasu zaczęło układać się lepiej. Pokonałem wiele, nadrobiłem jeszcze więcej zaległości, nadal daleka droga przede mną ale wierzę, że uda mi się ją pokonać i kiedyś stanę na nóżkach i zagram w piłkę.

Chodzę nadal do przedszkola, może nie tak chętnie jak na początku, ale to oczywiście przez Marikę. Marika jest bardzo kochana, miła ale………. bardzo głośno się zachowuje. Ja się boję i nie przyjmuję do wiadomości tłumaczeń, że dzieci potrafią krzyczeć, biegać…… teraz wszyscy pracują nad oswojeniem mnie z sytuacją. Ciekawe czy im się uda?

Za to chętnie chodzę na zajęcia indywidualne, a mam ich sporo. Czasami jestem bardzo zmęczony, ale nie mam taryfy ulgowej.

Pod koniec listopada jadę na kolejny turnus rehabilitacyjny, ostatni w tym roku. W sumie będzie to mój 5 turnus . Mam nadzieję, że w przyszłym roku też damy radę pojechać tyle samo razy. Nadal marzy mi się wyjazd na delfiny, ale na razie jest to nie możliwe. Mówią, że marzenia się spełniają , więc………. kiedyś pojadę.

Bardzo chcę podziękować Pani Irenie z Warszawy za wszystko co dla mnie zrobiła i oczywiście za ten pyszny dżem.

wtorek, 12 października 2010

12. października 2010


I znowu jestem chory…. wystarczyły dwa dni w przedszkolu. Mam przymusowe siedzenie w domu, bez rehabilitacji i innych zajęć. To się nazywa nuda, a tak lubię chodzić do przedszkola.

Jak wiecie byłem dość długo w Zakopanem na zaproszenie Pani Eli. Jednym słowem powiem, że było wspaniale. Codziennie chodziliśmy na spacery, bo pogoda nam dopisała. Rano było zimno, w górach był śnieg, a w dzień świeciło słońce. Super, a do tego miałem okazję chodzić z Brysiem na spacery. Nigdy nie miałem okazji prowadzić pieska na smyczy, a tam zobaczyłem jak to jest fajnie. Teraz zamęczam mamę aby mi kupiła psa takiego jak Brysiu. Mama się wykręca, ale jak nad nią popracuję to się kiedyś zgodzi. Najważniejsze jest to, że już się nie boję psów, bo kotki to zawsze mi się podobały. Również o dziwo bardzo podobały mi się widoki gór( oczywiście to co mogłem zobaczyć jeżdżąc wózkiem) i te wspaniałe potoczki, ach……….

Pani Ela już nas zaprosiła ponownie do siebie, ale zobaczymy jak to będzie. Nie chciało nam się wracać, ale cóż wszystko kiedyś się kończy.

Dzwoniliśmy do Krakowa, aby umówić się na wizytę kontrolną do kardiologa i mam termin na koniec stycznia. Trochę daleko, ale jak na razie nic z serduszkiem się nie dzieje i mam nadzieję ,że spokojnie doczekam się terminu i nic się nie zmieni.

Po powrocie wróciłem do przedszkola na całe 2 dni i znowu choroba. Jak tak dalej będzie, to będzie koniec przygody z przedszkolem. ……. Trzymajcie kciuki aby tak się nie stało.

wtorek, 14 września 2010

14. września 2010

No i jestem chory……….. a właściwie już powracam do zdrowia. Jak wiecie 1
września poszedłem do przedszkola. Pierwsze dni byłem w najstarszej
grupie, na drugim piętrze ( stare budownictwo). Po krótkiej debacie
postanowiono mnie przenieść do młodszej grupy na parter. Mi to pasuje,
innym również, gorzej z rodzicami. Ale z uwagi, że wyjeżdżamy na razie
jest jak jest, a potem zobaczymy. To jest właśnie nasza rzeczywistość,
że przedszkole integracyjne jest piętrowe, zupełnie nie przystosowane dla
osób niepełnosprawnych. Czy to się kiedyś zmieni?

Dzisiaj byłem na kontroli u swojej Pani Doktor i dostałem pozwolenie na
wyjazd w góry. I tak jutro rano wyruszamy. Super, tylko pewnie znudzi mi
się jazda już po pierwszych kilometrach. Ale potem dwa tygodnie luzu.
Oby pogoda nam dopisała, a choroba minęła.

Wracając miałem zaplanowaną kontrolę serduszka w Krakowie. Nie będzie
jej, bo mój Pan Doktor robi specjalizację i do końca roku nie przyjmuje.
I to jest ta zła wiadomość. Musimy starać się o nowy termin po nowym
roku. Oby nic się nie działo z serduszkiem.

Zapraszam wszystkich na Blooga zaprzyjaźnionego.
http://niepelnosprawnigaleria.wordpress.com/
Po powrocie opowiem Wam jak było na wakacjach.

Dziękuję wszystkim, którzy przekazali 1% podatku na moje konto. Nie
posiadam szczegółowej listy od kogo pochodzą wpłaty, dlatego w tym
miejscu Dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna.

wtorek, 31 sierpnia 2010

31. sierpnia 2010


Oj minęło sporo czasu od ostatniego wpisu. Jak wiecie wybierałem się na turnus rehabilitacyjny i udało się. Byłem całe dwa tygodnie.
Pierwsze dni były ciężkie. Tym razem nie było taryfy ulgowej, tylko bardzo ciężka praca. Ale efekty są. Małymi kroczkami idę do przodu. Poprawił się chwyt lewej rączki, prawa nóżka stoi i idzie ładnie.
Gorzej jest z lewą stroną a zwłaszcza lewą nóżką. Teraz najważniejsze jest abym złapał równowagę i chociaż lekko obciążał lewą stopę. To jest najważniejsze zadanie. Obejrzał mnie lekarz i też był zadowolony z moich osiągnięć. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile trzeba wykonać ćwiczeń aby cokolwiek osiągnąć. Myślimy intensywnie o gipsach na nóżki, tylko nikt nie spytał się mnie czy ja to zaakceptuję.

Oczywiście spotkałem się z moją koleżanką Lenką. Wiecie jaka z niej super dziewczyna. Bardzo ładnie się bawiliśmy, a mało tego przy niej jadłem sam, i wcale nie przejmowałem się brudnymi rączkami. Powtarzam kolejny raz – dziewczyny mają na nas pozytywny wpływ.

Jak wiecie, na poprzednim turnusie lepiłem z gliny nutkę ( tak zatytułowałem swoją pracę). Pani Monika wypaliła ją w piecu, oprawiła w ramkę i mi ją podarowała. Moja praca ( co prawda nie samodzielna) wisi w domu na honorowym miejscu. Zresztą sami oceńcie jaka jest śliczna. Następnym razem z Panią Moniką będziemy lepić z gliny prześliczne koty i potem wystawię je na licytację, może komuś spodobają się moje prace.

Zresztą zapraszam do Galerii Moonart , jest tam obraz porcelanowy, którego dochód ze sprzedaży będzie przeznaczony na moją rehabilitację. Zapraszam i zachęcam.

Na koniec chciałem pochwalić się, że 1 września idę do przedszkola. To dopiero wydarzenie!!!. Będę w grupie rówieśników , ale będę jedynym dzieckiem nie chodzącym. Mam nadzieję, że dzieci mnie polubią , będą mi pomagać i razem będziemy się bawić. Ale o pierwszych wrażeniach napiszę już wkrótce. Jestem bardzo wesołym chłopcem, nie umiem się bić i walczyć o swoje, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i znajdę nowych przyjaciół. Obym tylko nie chorował, bo będzie koniec przedszkola. Trzymajcie za mnie kciuki…….

poniedziałek, 26 lipca 2010

26. lipca 2010


Wakacje w pełni, pogoda wymarzona ale nie dla mnie. Przez te upały mam luz z ćwiczeniami, co nie jest dla mnie dobre.

Takie przerwy nie działają na moją korzyść, będę musiał to nadrobić a gdzie jeszcze pójście naprzód. W tym tygodniu zmuszony byłem zrobić badania, wiecie co się działo…. szkoda słów, a to tylko było pobranie krwi. Jednak najważniejsze jest to, że badania wyszły dobrze. A strach miał wielkie oczy.

Teraz kiedy skończyły się upały mogę jeździć nad jezioro, gdzie jest bardzo fajnie, są huśtawki i piękny las. Kiedyś nie lubiłem spacerów ale od pewnego czasu już lubię i bardzo tęskniłem za tymi wypadami.
We wtorek mija rok odkąd nie ma z nami mojego wujka, jak ten czas leci. Jednak wiem, że jest cały czas przy mnie a ja nie zapominam o nim i cały czas go wspominam.

I tak pomału myślimy o kolejnym turnusie rehabilitacyjnym. Może nie będą to pełne dwa tygodnie ( nie mam na cały turnus), ale zawsze to trochę więcej ćwiczeń niż w domu.

Dlatego cały czas myślimy, nad zdobyciem środków. Mama wymyśliła taką akcję ZNACZEK.

Prosimy każdego, kto chce i może mi pomóc o przesyłanie do mnie znaczków pocztowych. Znaczki zostaną wykorzystane do rozsyłania apeli z prośbą o pomoc do firm. Może w ten sposób zwiększy się grono Dobrych Ludzi, którym nie jest obojętna moja historia.
Wszystkim, którzy mi pomagają serdecznie Dziękuję.
W tym miejscu chcę serdecznie podziękować Pani Małgosi z Francji za Wielkie Serce.

poniedziałek, 12 lipca 2010

12. lipca 2010

Oj działo się ostatnio. Jak wiecie 1 i 2 lipca byłem w przedszkolu, aby poznać Panie oraz dzieci i zostać przydzielony do konkretnej grupy. Pierwszy dzień patrzyłem z przerażeniem jak zostaję sam, ale jestem bardzo dzielny, nie jedno już przeszedłem i kolejny raz dałem radę. Sam zjadłem śniadanko, Pani dała mi wodę mineralną do picia ………… uuuuuuuuuuu jakie to było fe. Na drugi dzień bardzo chętnie poszedłem znowu. Bawiłem się z dziećmi i mam nowego kolegę Tomka i oczywiście koleżankę Dominisię. Powiem wam, że w tym przedszkolu jest nieźle jak są dziewczyny. Teraz nie mogę zrozumieć dlaczego mam czekać do września aby znowu tam iść.
Następnym moim osiągnięciem i to bardzo dużym jest wołanie na nocnik. Wiecie jaka radość zapanowała, wszyscy są bardzo dumni ze mnie. Widocznie do wszystkiego trzeba dorosnąć. I mi się to udało w końcu.

A dzisiaj to już naprawdę była ogromna niespodzianka. Zadzwoniła do nas Pani Ela z Zakopanego u której w ubiegłym roku spędzaliśmy wakacje i pytała się kiedy do Niej przyjedziemy. A że nie mieliśmy takiego planu Pani Ela zaprosiła nas do siebie na wakacje na początku września abym mógł zobaczyć ukochane Tatry, a do tego w miesiącu w którym nigdy nikt z domowników nie był. Taki prezent!!!!!!!!! Pani Elu, jest Pani osobą o Wielkim Sercu, którą znamy tak krótko, a tyle już Pani dla mnie zrobiła. Z całego mojego małego Serduszka bardzo Dziękuję. Anioły są na tym Świecie i ja w to wierzę.

Nadal zbieram na kolejny turnus rehabilitacyjny. Wszystkim którzy chcą mi pomóc bardzo o to proszę oraz serdecznie Dziękuję. Bez pomocy właśnie takich moich osobistych Aniołów nie osiągnąłbym tego wszystkiego, a tak mam możliwość iść do przodu. Mam nadzieję, że kiedyś ja też będę mógł pomagać innym.

środa, 30 czerwca 2010

30. czerwca 2010


Dawno nic nie napisałem, ale dzień za dniem leci i już mija miesiąc od mojego pobytu na turnusie. W domu ćwiczę, może nie tak intensywnie jak tam, ale zawsze. Do tego doszły mi dodatkowe zajęcia logopedyczno-pedagogiczne. Czyli nie mam wakacji jak wszystkie dzieci, ale tak to już jest z dziećmi takimi jak ja.

Teraz kiedy nastały upały jest mi ciężko i mama wprowadziła ograniczenia co do mojego wysiłku.

W niedzielę byliśmy u mamy kuzynki nad jeziorem i tam mi bardzo pasowało, zresztą widać na zdjęciu jaki dopisywał mi apetyt. Teraz w niedzielę wybieramy się ponownie, ale może tym razem uda mi się nogi zamoczyć w jeziorze, bo na kąpiel to się nie zgodzę.

Muszę się pochwalić, że 1 i 2 lipca idę do przedszkola, aby poznać wszystkich i aby mnie poznano i przydzielono do jakiejś grupy. Sam nie wiem czy nadal chcę tam iść czy już nie, ale mama będzie ze mną więc może uda mi się wymusić zakończenie zajęć. A co będzie potem zobaczymy.
Mam prośbę do Wszystkich Dobrych Ludzi o wsparcie finansowe mojego kolejnego turnusu, który przewidujemy w sierpniu. Zbieramy , zbieramy ale ciągle jest mało. A wpłaty z 1% podatku dochodowego znajdą się na moim koncie dopiero we wrześniu lub październiku. Może ktoś mi pomoże, będę bardzo wdzięczny. Chciałbym też pojechać na terapię z delfinami, ale to już jest bardzo poważne wyzwanie finansowe. Dlatego za każdą pomoc bardzo, bardzo DZIĘKUJĘ.

piątek, 4 czerwca 2010

03. czerwca 2010


03 czerwca 2010 r.

Przedwczoraj wróciłem z turnusu. Jak zwykle było ciężko, tylko tym razem było naprawdę trudno. Ale dałem radę. Wieczorami padałem ze zmęczenia a rano z chęcią maszerowałem na zajęcia. Jednak na turnusie nie tylko była rehabilitacja. W sobotę 22 maja byłem w Galerii Emka w Koszalinie, gdzie była akcja organizowana przez Świat Lodów. Były piękne obrazy do kupienia z przeznaczeniem na rehabilitację dla Dzieci Niepełnosprawnych. Oprócz tej wystawy odbywały się konkursy, w których udział brały dzieci i wygrywały nagrody. Zabawa była super, ja nie brałem udziału w konkursach, ponieważ miałem zupełnie inne zajęcie – jedzenie lodów a obok siebie dwie dziewczyny Lenka i Magda. Czasu na konkursy po prostu mi brakowało.
W czasie turnusu również miałem zajęcia po południu, ale takie rekreacyjne, gdzie np. lepiliśmy różne rzeczy z gliny. Ze mną to bardzo trudne zadanie , ponieważ jak tylko pobrudziłem sobie rączki czerwoną gliną to zakończyłem zabawę. Nie pomogły tłumaczenia i skończyło się na zrobieniu „złotej nutki” z pomocą mamy. Nutka zostanie wypalona w piecu i pomalowana. Jak będzie gotowa to Wam ją pokażę.
Innym razem robiliśmy pizzę i ta zabawa już mi pasowała. Rączki tak się nie brudziły i mogłem spokojnie stworzyć swoją jedyną niepowtarzalną pizzę.
I tak minęły mi ponad dwa tygodnie. Jednym słowem było super. Jak uzbieram pieniądze to pojedziemy pod koniec wakacji.
Wszyscy są ciekawi jakie tym razem będą postępy. Pan Doktor pooglądał moje nóżki i kazał nadal ćwiczyć. Zastanowi się czy następnym razem nie zagipsować mi nóżek na kilka dni. Ale to się jeszcze okaże , a czy ja na to pozwolę to też inna sprawa.
Raczkuję już bardziej odważnie a do tego wszystko mnie interesuje i zaczynam się wspinać jak jakiś maluch. To dopiero numer……….. w takim poważnym wieku zachowywać się jak dzidziuś….. Jednak wszyscy są szczęśliwi.

czwartek, 20 maja 2010

20. maj 2010

Serdecznie zapraszamy:

piątek, 14 maja 2010

14. maj 2010


MARZENIE SIĘ SPEŁNIŁO – warto marzyć i tyle.
W sobotę 8 maja wyruszyliśmy na wielka przygodę, byłem bardzo zadowolony, droga mi się dłużyła ale najważniejsze, że dotarliśmy do hotelu szczęśliwie. Po odpoczynku zjedliśmy kolację i poszedłem spać. Rano po śniadaniu udaliśmy się do TVP. I tak rozpoczęła się moja przygoda. Zaprowadzono nas do studia gdzie nagrywany był program „Jaka to melodia”. Moja radość była już ogromna. Tyle kamer, świateł i pełno ludzi. Musiałem to wszystko ogarnąć. I tak nam na oglądaniu minęło 4 godz. W międzyczasie do studia dotarł Robert. I wiecie co się stało? Pewnie nie – po prostu mnie zamurowało. Nie umiałem na początku nic powiedzieć, tylko patrzyłem szeroko otwartymi oczami na Niego. Dopiero po dłuższej chwili odzyskałem mowę i nawiązałem rozmowę. Robert to fajny gość. Pożartował ze mną , poprzybijaliśmy sobie „piątki” i umówiliśmy się na następne spotkanie, ale pod warunkiem, że przyjdę na własnych nóżkach. To jest moje zadanie domowe. Potem oczywiście porobiliśmy zdjęcia abym mógł w każdej chwili wspominać nasze spotkanie. W czasie tej sesji zdjęciowej też było bardzo wesoło, robiliśmy śmieszne minki i udawaliśmy, że gramy na gitarze. Na koniec dostałem buziaka a Robert poszedł przygotować się do nagrania programu. Ja już nie poszedłem, ponieważ było późno a przed nami droga powrotna - bardzo długa. Jeszcze raz spojrzałem na miejsce dla mnie tak magiczne i tak wymarzone, ale trzeba było wrócić do samochodu. W drodze powrotnej trochę powspominałem i usnąłem z wrażenia.
W poniedziałek okazało się, że się przeziębiłem i teraz siedzę w domu aby się wykurować przed wyjazdem na turnus. Mam nadzieję, że Pani doktor jutro pozwoli mi na wyjazd.
Teraz wiem już jak wygląda program, jak wygląda studio nagrań, jak wygląda kamera taka prawdziwa, jak wyglądają dziewczyny co śpiewają (super) no i jak wygląda Robert………..

sobota, 8 maja 2010

7. maj 2010

Trochę się u mnie działo ostatnio, ale zacznę od początku. W niedzielę miałem jechać na turnus, wszystko już było ustalone, a wieczorem dostaliśmy bardzo miły telefon i wszystko uległo zmianie. Zamiast na turnus jadę do Warszawy, aby w niedzielę ………….być szczęśliwym . Będę -to pewne, ale o tym opowiem po powrocie. Walizka spakowana i rano ruszamy. Trzymajcie kciuki.

Mama zapisała mnie na dogoterapię i powiem Wam, że to był kiepski pomysł. Ja się boję dużych psów. Co prawda nie szczekały, ale ja i tak nie chciałem się do nich zbliżyć, pomimo że widziałem jak dzieci je karmiły i przytulały się. Byłem jedyny, który tak się bał, a mama chciała mi kupić psa. To dopiero byłoby „zabawne”. Jednak zapowiedziała, że i tak będę chodził na te zajęcia , jednak będziemy z daleka brać w nich udział, aż się przekonam i je pokocham. Oby się doczekała haha…

Dzisiaj przywieźli mi rowerek dla dzieci niepełnosprawnych. Muszę Wam powiedzieć, że mój dotychczasowy rowerek wyglądał inaczej, a ten jest podobny do gokarta. Jest super ale wydaje się bardzo duży . Trochę posiedziałem w nim ale po mieszkaniu nie da się tym jeździć. Jak wrócę to jeszcze będzie trochę czasu na jazdy. Najważniejsze, że mam i zamiast wózkiem mogę jechać rowerem. Rodzice obiecali mi kupić jeszcze trąbkę abym mógł trąbić. Wiem, że to będzie najlepsza zabawa…

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

19. kwiecień 2010



19 kwietnia 2010
Dawno się nie odzywałem, ale najpierw były Święta z moimi najbliższymi, a potem wydarzenia które nastąpiły, tak nas przybiły, że nie myśleliśmy o pisaniu. Dla mnie nie do pojęcia są słowa katastrofa i żałoba. Cały czas pytałem się dlaczego jest żałoba. A mama cierpliwie mi tłumaczyła. Nie mogłem zrozumieć co wspólnego ma żałoba z brakiem moich ulubionych programów w telewizji. Ale dzielnie to zniosłem, i razem oglądaliśmy transmisje.
Przez wydarzenia w kraju zrezygnowaliśmy z wyjazdu do Warszawy, na spełnienie mojego marzenia. Ale rodzice tak postanowili i teraz czekamy na nowy termin. Mam nadzieję, że szybko to nastąpi.
Teraz gdy jest ładna pogoda to chętnie chodzę na spacery do parku, gdzie spotykam wiewiórki i oczywiście muszę zaliczyć plac zabaw.
Dzisiaj dostałem potwierdzenie przyjęcia mnie do przedszkola. Od września będę przedszkolakiem, ale super…… Pewnie poznam nowe dziewczyny i z jeszcze większą radością będę tam chodził.
A do tego czasu muszę ćwiczyć aby jak najwięcej się nauczyć. Na początku maja jadę na turnus rehabilitacyjny, a potem w czerwcu.
Teraz też cały czas mam zajęcia, nawet trochę więcej niż zwykle, ale to mi wcale nie przeszkadza.
Dziękuję wszystkim, którzy przekazali mi swój 1% podatku dochodowego i zapraszam do Galerii, może komuś spodoba się praca wystawiona, a pieniążki ze sprzedaży jej pozwolą mi na kolejny wyjazd
http://www.moonart.eu/page/CEL-CHARYTATYWNY/?id=11

piątek, 2 kwietnia 2010

Życzenia Wielkanocne


Dzieląc się jajeczkiem przy Świątecznym stole
Zastanów się chwilę:
- Co jest najważniejsze na tym łez padole?

Życzę Ci miłości - ale do bliźniego,
wiary - bezgranicznej,
serca - otwartego
i nastroju… Duchem Świąt pełnego

piątek, 26 marca 2010

26. marzec 2010

Dawno nic nie napisałem o sobie, ale jakoś ten czas tak szybko leci…

Wróciłem z kolejnego turnusu rehabilitacyjnego i jak zwykle było ciężko ale jestem zadowolony. Jeszcze nie widać efektów, ale u mnie tak jest, że dopiero po jakimś czasie są widoczne małe postępy. Mam nadzieję iż tym razem będzie tak samo. Spotkałem się z moją koleżanką Lenką i nawet zmusiła mnie do chodzenia za rękę po całym domu. Co te kobiety potrafią zdziałać? Nawet za bardzo się nie zmęczyłem. Następnym razem mama zrobi mi zdjęcie to Wam pokażę. Planujemy następny wyjazd w maju, ale zobaczymy jak to wszystko wyjdzie.

Mam ostatnio więcej zajęć, ponieważ mama zapisała mnie na zajęcia metodą ruchu rozwijającego Weroniki Sherborne do szkoły. Na początku nie podobało mi się, było za głośno, dzieci piszczały i skakały, a ja wole spokój. Jednak teraz nie mogę się doczekać następnych zajęć i nawet nie przeszkadza mi tak bardzo krzyk innych dzieci. Te zajęcia mają mi pomóc w przystosowaniu się do pójścia do przedszkola. Ale z tym też jest problem, mam 5 lat i już takich dużych dzieci nie przyjmują, bo mają komplet. I kolejny problem do rozwiązania, a ja tak bardzo chcę iść do dzieci.

Musze Wam powiedzieć, że zostałem objęty pomocą przez Galerię MoonArt.eu. Jest tam praca wystawiona do sprzedania, a pieniążki w części zostaną przekazane na moja rehabilitację. Wszystkich chętnych zapraszam do obejrzenia pracy: www.moonart.eu i ewentualnego zakupu.

A już w kwietniu prawdopodobnie spełni się moje największe marzenie. Jadę do Warszawy…………….

środa, 3 marca 2010

3. marzec 2010

KOCHANY SYNECZKU W DNIU TWOICH 5 URODZIN SKŁADAMY CI ŻYCZENIA

Życzenia są czymś bardzo ważnym
- szczególnie w dniu urodzin.
Tak więc życzymy Ci tyle spokoju,
ile tylko potrzebujesz,
tyle szaleństwa,
aby życie nie wydawało się nudne,
tyle szczęścia,
abyś nie oszalał z nadmiaru,
miłości ponad wszystko,
byś nigdy nie zaznał goryczy,
nie czuł się samotny pośród ludzi,
miał zawsze serce kochające przy sobie
i jasne dni przed sobą
oraz dużo zdrowia i spełnienia najskrytszych marzeń.


Dzisiaj obchodzę swoje urodziny- już piąte. Jak ten czas leci. Mama mówi, że mam ich dużo więcej, po każdej operacji narodziłem się na nowo. Ale od tej daty właśnie wszystko się zaczęło i mam co świętować.

W niedzielę miałem sporo gości, nawet byli niespodziewani. Dostałem dużo prezentów, życzeń, wszyscy byli bardzo mili. Był też tort ze świeczkami, pomyślałem marzenie i udało mi się zdmuchnąć świeczki. Życzenia nie powiedziałem nikomu, to jest moja tajemnica.

Dzisiaj już bez tortu przyjmowałem życzenia i prezenty. Super sprawa mieć urodziny. Szkoda, że tylko raz w roku tak wypada.

W ubiegłym tygodniu byłem przeziębiony i miałem luz z ćwiczeniami. Ale dobre się skończyło i już w niedzielę jadę na turnus rehabilitacyjny. To w sumie już drugi w tym roku. Zobaczymy jak dalej będzie. Czy uda mi się nazbierać na następne turnusy? Bardzo bym chciał, i liczę na Was.
Nadal zwracam się z prośbą o przekazanie mi 1% podatku dochodowego. Wszystkim, którzy już to uczynili bardzo Dziękuję.

niedziela, 14 lutego 2010

14. luty 2010


Minął kolejny tydzień pobytu w domu. Jak widzieliście poprzedni link, to zauważyliście, że ujawniłem swoje marzenie. Mam ich jeszcze kilka, ale musiałem dokonać wyboru. Wierzę, że uda się je zrealizować.
Kolejne dni były pracowite, ale już umiem usiąść z leżenia i trochę lepiej raczkuję. Natomiast stanie na dwóch nóżkach jeszcze mi nie wychodzi. Nie wiem dlaczego wszystkiego się boję, boję się tej samodzielności i tego ile jeszcze trzeba się nauczyć. Nie mówię już o samodzielnym siadaniu, jedzeniu czy ubieraniu. Ale jak mówi Adam Małysz tylko ciężka praca przynosi efekty i ja tak trenuję aby były te efekty. Nawet wczoraj oglądałem skoki i powiedziałem, że też chcę tak skakać.
W tym tygodniu mój brat miał urodziny. Złożyłem mu życzenia i nawet nie mówię ile on ma lat. Szkoda gadać.
Za to dzisiaj w Walentynki pojechałem do mojej koleżanki Natalki. W sumie dawno jej nie widziałem, bo albo ona była gdzieś z rodzicami na wyjeździe, albo ja na turnusie. Ale w takim dniu jak dzisiejszy mogliśmy się w końcu spotkać. Trochę pobawiliśmy się lalkami, ale śmieszna była ta zabawa. Ja stanowczo jednak wolę samochody, książki oraz układanki.
Zresztą sami zobaczcie na zdjęciu jak wygląda moja „Walentynka”.
Oczywiście zaprosiłem ją na moje urodziny już wkrótce, będzie super zabawa.

środa, 3 lutego 2010

3. luty 2010

W sobotę wróciłem z pierwszego turnusu w tym roku. Początek był bardzo fajny, ale w drugim tygodniu zachorowałem. I się zaczęło – leki, inhalacje i siedzenie w pokoju. Oczywiście mama mi nie popuściła i ćwiczyłem w pokoju tylko na materacu. Po trzech dniach wróciłem na salę i jakoś dotrwałem do końca. Po mnie zachorowała mama i nie byłem sam. Po powrocie udaliśmy się do lekarza i moja Pani doktor zbadała mnie i powiedziała, że jest ok.
Wszyscy byli zdziwieni, że już troszkę umiem przesuwać się na raczkach. Ale jeszcze wszystkich zaskoczę tylko potrzebuję trochę więcej czasu.

W czasie pobytu moja kochana Kamila i Ela zorganizowały bal przebierańców dla wszystkich dzieci. Mi Julka zrobiła koronę i teraz wszystkim mówię, że jestem król Maciuś I. A wiecie, że to był mój pierwszy bal, do tej pory nigdzie nie byłem, a do przedszkola jeszcze nie chodzę. Ma to się zmienić we wrześniu, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Oczywiście była też „moja „Lenka. Zawsze mnie odwiedza, a tym razem bawiła się z nami.

Jutro idę do Pani psycholog na badania, a właściwie na dokończenie ich. Pierwszą część mam za sobą i muszę się pochwalić, że nadrobiłem zaległości i teraz jestem już prawdziwym prawie pięciolatkiem, bo urodziny mam w marcu. Pewnie znowu będzie tort i świeczki, które będę musiał zdmuchnąć. A jak to zrobić kiedy będzie już ich pięć.

Jeszcze raz chcę prosić wszystkich o przekazanie 1% podatku dochodowego z rozliczenia rocznego za 2009 r. Każda złotówka pomoże mi w realizacji planów, bo bez Waszej pomocy nie uda mi się ich zrealizować i jeździć na turnusy rehabilitacyjne a tym samym stanąć samodzielnie na nóżkach.

wtorek, 26 stycznia 2010

Licytacja koszulek.

Licytacja koszulek Michała Ruciaka i Kuby Jarosza:


Serdecznie dziękuję za pomoc!

poniedziałek, 25 stycznia 2010

25. styczeń 2010 - 1% PODATKU

Zwracam się do wszystkich z prośbą o przekazanie na rzecz Kubusia 1% podatku za rok 2009.

FUNDACJA POLSAT

ul. Ostrobramska 77
04-175 Warszawa



Invest Bank S.A. o/Warszawa

21 1680 1248 0000 3333 4444 5555


Nr KRS 0000135921


"INFORMACJE O ZAŁĄCZNIKACH"

w rubryce "INNE INFORMACJE, W TYM UŁATWIAJĄCEKONTAKT Z PODATNIKIEM":

PIT-28 poz.135
PIT-36 poz. 311
PIT-36L poz. 107
PIT-37 poz. 123

wpisać Kuba Potkański


ZA PRZEKAZANIE 1% BARDZO DZIĘKUJĘ