wtorek, 12 października 2010

12. października 2010


I znowu jestem chory…. wystarczyły dwa dni w przedszkolu. Mam przymusowe siedzenie w domu, bez rehabilitacji i innych zajęć. To się nazywa nuda, a tak lubię chodzić do przedszkola.

Jak wiecie byłem dość długo w Zakopanem na zaproszenie Pani Eli. Jednym słowem powiem, że było wspaniale. Codziennie chodziliśmy na spacery, bo pogoda nam dopisała. Rano było zimno, w górach był śnieg, a w dzień świeciło słońce. Super, a do tego miałem okazję chodzić z Brysiem na spacery. Nigdy nie miałem okazji prowadzić pieska na smyczy, a tam zobaczyłem jak to jest fajnie. Teraz zamęczam mamę aby mi kupiła psa takiego jak Brysiu. Mama się wykręca, ale jak nad nią popracuję to się kiedyś zgodzi. Najważniejsze jest to, że już się nie boję psów, bo kotki to zawsze mi się podobały. Również o dziwo bardzo podobały mi się widoki gór( oczywiście to co mogłem zobaczyć jeżdżąc wózkiem) i te wspaniałe potoczki, ach……….

Pani Ela już nas zaprosiła ponownie do siebie, ale zobaczymy jak to będzie. Nie chciało nam się wracać, ale cóż wszystko kiedyś się kończy.

Dzwoniliśmy do Krakowa, aby umówić się na wizytę kontrolną do kardiologa i mam termin na koniec stycznia. Trochę daleko, ale jak na razie nic z serduszkiem się nie dzieje i mam nadzieję ,że spokojnie doczekam się terminu i nic się nie zmieni.

Po powrocie wróciłem do przedszkola na całe 2 dni i znowu choroba. Jak tak dalej będzie, to będzie koniec przygody z przedszkolem. ……. Trzymajcie kciuki aby tak się nie stało.