poniedziałek, 14 listopada 2011

14. listopada 2011



Jak ten czas szybko leci. Od mojego ostatniego wpisu minął prawie miesiąc. Czy coś się ciekawego wydarzyło? I tak i nie. Nadal nie chodzę do przedszkola, ponieważ jestem chory. Pójdę jeden – dwa dni i koniec. Najpierw byłem z grupą na wycieczce w parku, gdzie pan z UM opowiadał o przyrodzie. Było bardzo zimno i pomimo, że byłem ciepło ubrany rozchorowałem się i to dość mocno. Miałem bardzo wysoką temperaturę. Po tej chorobie niby wszystko wróciło do normy …….ale cały czas miałem mega kaszel, który jak się okazało należało leczyć. Kiedy udało się opanować kaszel to pojawił się stan podgorączkowy. Mama oczywiście przekopała internet oraz forum Fundacji Serce Dziecka i biegiem zaprowadziła mnie na badania krwi ogólne oraz w kierunku tarczycy. I znowu powstał problem, poszedłem do przedszkola na jeden dzień, gdzie było bardzo zimno, a po południu były winki i to nie najlepsze. Szybka wizyta u mojej Pani doktor i zakaz chodzenia do przedszkola a do tego antybiotyk. Turnus musieliśmy przełożyć z tego powodu. Teraz czekamy na wyniki z badań w kierunku tarczycy.

Pewnie dziwicie się dlaczego w przedszkolu było zimno? Odpowiedź jest prosta – z oszczędności. Przedszkole ma swoją kotłownię i grzeją do piątku, a zaczynają w poniedziałek. Zanim ciepło dojdzie na drugie piętro starego budynku to mija kilka dobrych godzin. Decyzja zapadła i do przedszkola nie będę chodził w poniedziałki. Przyznacie sami, że to wszystko jest bardzo ciekawe. Dzieci, które biegają i są odporniejsze mogą przetrwać dzień bez skutków ubocznych. Ja jednak należę do tej drugiej grupy dzieci, które muszą dodatkowo uważać i samemu zadbać o siebie. Taka jest rzeczywistość, którą nie wszyscy są w stanie zrozumieć. W tym tygodniu również musimy zapisać się do kardiologa, aby w końcu zrobić to badanie Holterem.

Myślę, że jak nic znowu nam nie wyskoczy to w niedzielę pojadę na turnus, a po powrocie zrobimy kontrolne badania . Muszę w końcu sumiennie poćwiczyć, bo widać już siedzenie w domu. Niby stoję w pionizatorze, chodzę na zajęcia, ale wystarczy kilka dni w łóżku i wszystko się cofa. A ostatnio tych dni było dużo to i zaległości są. Teraz kiedy jest zimno i jestem ubrany cieplej, to stałem się ciężki i trudno jest rodzicom mnie wnosić np. w przedszkolu na drugie piętro ( wiecie, że windy nie ma ). I aby wszystkim było lepiej muszę (chociaż nie chcę) więcej chodzić i sam stać. Ciężkie to zadanie. Zaczynam zadawać pytania w stylu” i po co ja tyle ćwiczę” . Nie jest to mądre z mojej strony, ale jestem już w tym punkcie, że zaczynam się buntować i rozumieć więcej. A jak wiadomo człowiek jest wygodny z natury i gdy trzeba coś zrobić to lenistwo bierze górę. Niby wiem, że muszę ćwiczyć aby chodzić, ale ja całe życie z czymś walczę albo o coś. Ile można? Dzieciństwo chyba jest do zabawy a nie do walki?

Trzeciego listopada minęło cztery lata od mojej ostatniej operacji na otwartym serduszku. W tym dniu ponownie się narodziłem. I tak sobie myślę, że od tego czasu wszystko się zmieniło na lepsze. Mogłem spokojnie nadrabiać zaległości, uczyć się mówić, przewracać, siadać, raczkować, chodzić. Świat stał się bardziej ciekawy, coś mnie zaczęło interesować i trwa to nadal. Oby tak dalej.