piątek, 24 maja 2013

24. maja 2013

Wiem, że długo się nie odzywałem, ale jakoś tak nie mieliśmy nastroju. Święta przebiegły w dobrych nastrojach, w zdrowiu i to jest najważniejsze. Pamiętam ubiegłoroczne Święta kiedy to wróciłem na chwilę do domku w Wielki Piątek, mając nadzieję, że wszystko będzie dobrze a leki uspokoją moje serduszko. Jak wiecie tak się nie stało i wróciłem do szpitala gdzie rozpoczęła się walka. To był bardzo trudny czas dla nas Wszystkich, ale udało się i to jest najważniejsze. 15 maja minął rok od ostatniej ablacji. Rok, który spędziłem zgodnie z zaleceniami lekarzy w spokoju, bez wysiłku, w miarę bez stresu. Jeżdżę na kontrolę do Poznania i jak na razie jest w miarę dobrze. Nadal  obserwowane jest moje serce pod kątem dysfunkcji węzła zatokowego, co w przyszłości związane jest  z wszyciem stymulatora. Oby ten dzień nastąpił jak najpóźniej. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to prosty zabieg przy sercu jednokomorowym, jednak jest wykonywalny i dzieci mają wszyty stymulator serca. Jednak póki co chcę jak najdłużej pozostać na własnej pracy serca , bez kolejnej operacji.

W drugi dzień Świąt zmarł mój kolega Konrad. Nastąpiło to bardzo szybko, a wyszedł ze szpitala w Krakowie w Wielki Piątek. Kiedy we wtorek mama dostała telefon z tą bardzo smutną wiadomością nie mogła dojść do siebie. Tyle razem przeszliśmy, Konrad już chodził do szkoły, do pierwszej klasy, uczył się bardzo dobrze i nic nie zapowiadało takiej tragedii. To spowodowało, że teraz jestem jeszcze baczniej obserwowany przez rodziców. Na kontroli w szpitalu też mama prosiła o bardziej dokładne badania, aby nie przeoczyć  czegoś. Zdajemy sobie sprawę, że wszystko może się zdarzyć jednak odsuwamy od siebie te przykre myśli i staramy się żyć w miarę normalnie. Jednak pod wpływem takich informacji dopada nas ogromne przygnębienie i uświadamiamy sobie fakt jak ulotne jest życie i należy żyć tak aby być szczęśliwym. Każdą chwilę spędzamy razem, i prosimy Boga o zdrowie abyśmy mogli razem być jak najdłużej.
Konrad- pozostaniesz w naszej pamięci i w naszych sercach(*)

W kwietniu byłem w szpitalu na badaniach, które wyszły jak na mój stan dobrze i następne spotkanie z lekarzami mam w październiku.

Trochę pochodziłem do przedszkola w tym czasie, ale nie czuję się tam dobrze. Jestem starszy od dzieci w grupie i widać już różnicę. Jest kilkoro dzieci ,z którymi chętnie się bawię ale większość nie jest zainteresowana zabawą ze mną. Ja nie mogę chodzić i nie jestem w stanie bawić się tak jak moi koledzy a im też nie chce się ograniczyć do moich możliwości. W związku z tym Rodzice podjęli decyzję, że od września idę do szkoły. Będę miał w szkole zajęcia indywidualne z możliwością dołączenia do klasy na jakieś lekcje, wyjścia wspólne, wycieczki, apele itp. Załatwiania jest dużo ale myślę, że warto. Zdania są podzielone co do nauczania indywidualnego, ale w mojej sytuacji, naszym zdaniem jest to słuszna decyzja.