wtorek, 13 września 2011

13. września 2011




Wszystko co dobre szybko się kończy. Co prawda nie miałem jeszcze wakacji, a wakacje spędziłem na turnusach rehabilitacyjnych. Zrobiłem postępy , ale do chodzenia jeszcze dużo mi brakuje. Wierzę, że w końcu i to osiągnę. Na ostatnim turnusie poznałem nową koleżankę Natalkę, mówię Wam super dziewczynka.


Jak wszystkie dzieci 1 września poszedłem do przedszkola. Wszyscy cieszyli się z ponownego spotkania po wakacjach. Mamy nową salę, która znajduje się na drugim piętrze. I teraz mamy kłopot. Ja nie chodzę i trzeba mnie wnosić i znosić, a nadmienię , że jest to stara kamienica i piętra są wysokie. Ciekawe kto wpadł na pomysł utworzenia przedszkola integracyjnego w piętrowym budynku bez windy czy nawet platformy dla niepełnosprawnych? No cóż samo życie. Po pierwszym dniu dopadło mnie przeziębienie i zamiast do przedszkola udałem się do Pani doktor. Kilka dni w łóżku i po tygodniu przerwy mogłem ponownie bawić się z dziećmi. Powiem więcej było super. Pochodzę teraz kilka dni i w piątek jadę na zasłużone wakacje w góry do mojej Pani Eli, która mnie zaprosiła. Tym razem jedzie z nami moja kochana Babcia, która nie widziała Zakopanego. Wyobrażacie sobie jaki będę miał luz, bez ćwiczeń, bez obowiązków, tylko relaks i spacery z Brysiem. Mojego Albercika pozostawię pod opieką brata. Będę tęsknić za nim a on za mną. Bardzo go kocham i tę miłość w różny sposób mu okazuję. Nigdy nie zrobił mi krzywdy, najwyżej zapiszczy i ucieknie. A wieczorem idzie spać obok mojego łóżka a o 5 rano przychodzi i nas budzi. Mi to pasuje, gorzej z rodzicami.


Planujemy będąc tak blisko Krakowa, przełożyć wizytę kontrolną u kardiologa, którą mamy w listopadzie na teraz. Może Pan doktor zlituje się nad nami i nas przyjmie. Czuję się dobrze, nic niepokojącego się nie dzieje i niech tak pozostanie, ale kontrolować serduszko musimy. Wiąże się z tym ogromny stres, wszystkie wspomnienia wracają, ale jest to nieuniknione. Najważniejsze, że jest „dobrze” i niech tak pozostanie.