piątek, 4 lutego 2011

4. luty 2011

Zacznę od początku. Jak wiecie byłem w Krakowie na kontroli.
Droga upłynęła spokojnie i po wstaniu rano udałem się na badania. Kiedy już byłem pod przychodnią dostaliśmy telefon, że nasz Pan Doktor rozchorował się i albo czekamy do poniedziałku ( a był piątek), albo możemy iść do innego lekarza. Zdecydowaliśmy się na wizytę u innego lekarza. Wszystkie badania przeszedłem błyskawicznie bez płaczu i to nawet na pobraniu krwi. Potem z wynikami poszliśmy do profesora. Badał mnie bardzo dokładnie i długo, ale był zadowolony ze mnie. Dostałem pozwolenie na dalsze ćwiczenia, a następną kontrolę mam w listopadzie. Wróciliśmy jeszcze tego samego dnia szczęśliwie do domu. Weekend minął na odpoczynku, a od poniedziałku rozchorował się mój brat. Miał ponad 40 stopni gorączki. Tylko czekaliśmy kiedy ja się rozchoruję. I się stało. Od środy jestem chory, mam bardzo wysoką gorączkę i nie chcę jeść. Gorączki nie idzie zbić, i tak leżę w łóżku z okładami a poprawy nie mam. Dzisiaj byłem ponownie u lekarza, zmiana lekarstwa ale z nim tez będzie problem aby go wziąć.

Turnus musiała mama odwołać, może za tydzień pojadę – oby!

Poprzedni rok zakończył się kiepsko, ale ten jeszcze gorzej się rozpoczął. Mam nadzieję, że to musi się wreszcie skończyć, bo ile można chorować i brać leki? Mama siedzi tylko z okładami i pulsoksymetrem przy mnie. A ja chce bawić się i takie leżenie jeszcze bardziej mnie denerwuje.

Zapraszam Wszystkich na stronę mojego kochanego Klubu PBG BASKET POZNAŃ


A Klubowi bardzo DZIĘKUJĘ za pomoc. Jak będzie trochę cieplej i będę zdrowy to jadę na mecz. HURRA ! Już raz byłem i bardzo ale to bardzo mi się podobało i wspominam cały czas. A tym razem Rodzice obiecali mi i wiem, że dotrzymają słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz