niedziela, 10 stycznia 2010

10. styczeń 2010


Minął już ponad tydzień jak rozpoczął się kolejny rok i tak dzień za dniem leci, a ja na brak zajęć nie narzekam.
Dzisiaj byłem pierwszy raz w życiu na sankach. Najpierw bardzo się bałem, przeszkadzał mi padający śnieg i wiatr ( bardzo nie lubię wiatru bo się duszę i opadów bo moja buzia jest bardzo wrażliwa). Musieliśmy pojechać samochodem na WOŚP gdzie dostałem serduszko i mogłem usiąść na prawdziwy policyjny motor. Najpierw nie chciałem, bo się bałem takiej maszyny, ale mama się uparła i mnie posadziła. Nie płakałem a wręcz przeciwnie bardzo mi się spodobało. Robiliśmy zdjęcia, ale nic z tego nie wyszło ponieważ popsuł się aparat i mamy kłopot. Wróciliśmy do domu i zdecydowałem się pojeździć na sankach. Było super, strach sobie poszedł, siedziałem opatulony i nawet zjeżdżałem z małej górki. Super zabawa, oby jeszcze był śnieg to będę jeździć.
W tym tygodniu pokazałem moim Paniom rehabilitantkom jak już umiem raczkować i mnie pochwaliły. Wiem, że do doskonałości jeszcze mi daleko ale i tak jest to siedmiomilowy krok do przodu. Tylko stwierdziły że gorzej prostuję plecki, mam nadzieję iż jest to przejściowe. Zobaczymy co powie Pan doktor jak pojadę na turnus. A jadę już 17 stycznia. I w tym czasie wolałbym aby było cieplej, bo takie chodzenie między budynkami nie jest przyjemne w taką pogodę. Wiem że wszystkiego mieć nie mogę ale pomarzyć dobra rzecz. A trochę tych marzeń mam. Przed wyjazdem jeszcze muszę zrobić badania, aby być pewnym, że jest wszystko dobrze i mogę spokojnie jechać na turnus…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz