Jak ten czas
szybko leci, a ja w ciągłym biegu miedzy szkołą, rehabilitacją, wyjazdami do
szpitala.
Ostatnio
wspominałem o zabiegu stomatologicznym, który oczywiście się nie odbył,
ponieważ w nocy przed zabiegiem dostałem wysokiej gorączki i jednym słowem
rozchorowałem się. Całe zamieszanie poszło na marne, a ja dwa tygodnie
spędziłem w łóżku (dosłownie). Trzymało mnie długo, musiałem zmieniać
antybiotyki, ponieważ pierwszy nie zadziałał. Kolejny termin mam na 27 stycznia
i całą procedurę musimy zacząć od początku.
Potem nastał
czas przedświątecznych przygotowań. Za bardzo nie pomagałem, ponieważ manualnie nie daję rady, a najważniejszą
przyczyną jest to, że ja nie lubię malować, kleić, lepić itp. Więc choinki nie
ubierałem a jedynie nadzorowałem Tak to jest odpowiednie słowo, ja wszystko
nadzoruję.
Największą radość z choinki ma mój kot. Czasami dziwię się, że ona
jeszcze stoi w całości. Przed świętami przyjechała do nas Ciocia z moim kuzynem
i tym sposobem święta spędziłem w gronie rodzinnym w poszerzonym składzie.
Bardzo się cieszyłem z tej wizyty i w końcu mogłem poprzytulać się do cioci i
kuzyna a nie tylko rozmawiać na skypie .
Po świętach
wszyscy przygotowywali się do Sylwestra, ale nie ja. Dla mnie jest to bardzo
trudny czas. Ponieważ mam nadwrażliwość słuchową, wszelkiego rodzaju wystrzały
powodują u mnie paniczny lęk. Był to bardzo trudny czas, jedni się cieszyli a
inni bali. Dobrze, że już jest to za nami. W związku z tym mama na zajęciach
Tomatisa, poprosiła Panią o przeprowadzenie dodatkowych badań, czy przypadkiem
nie należy czegoś zmienić.
Koniec roku
był takim odpowiednim momentem do podsumowań. Ja też zrobiłem małe podsumowanie
i wyszło, że ten ubiegły rok nie był taki najgorszy. Zdrowotnie było raczej
stabilnie. Pauzy w pracy serduszka, które wyszły niespodziewanie udało się pokonać
lekami. Wiem, że jest to tymczasowe, a w przyszłości i tak czeka mnie wszycie
stymulatora czy jak inni mówią bateryjki życia. Jednak na dzień dzisiejszy
sytuacja została opanowana i oby jak najdłużej tak było.
Kolejną
zmianą w ubiegłym roku było moje pójście do szkoły. Co prawda mam zajęcia
indywidualne, ale są to zajęcia na terenie szkoły. Mam kontakt z dziećmi, mam
nowych znajomych, znam wszystkie Panie nauczycielki i co najważniejsze –
przestałem tak często chorować. Nadal chodzę na rehabilitację, do pedagoga,
logopedy, psychologa. Te wszystkie zajęcia zaczynają przynosić efekty. Zrobiłem
mamie niespodziankę i nauczyłem się czytać. Jeszcze książek nie czytam, ale jak
to mówią trening czyni mistrza i jeszcze trochę będę sam sobie czytał książki.
W Nowym roku
życzę sobie, aby mój stan nie pogorszył się i abym mógł w końcu powrócić do
większej ilości rehabilitacji, abym mógł wyjechać na turnusy rehabilitacyjne.
W ubiegłym
tygodniu miałem kontrolę w szpitalu w Poznaniu. Po wszystkich szczegółowych
badaniach wyszło, że jest dobrze. Jednak nie wiem dlaczego mam prowadzić
oszczędny tryb życia? Pauzy nocne nie występują, oznak częstoskurczu nie
zaobserwowano. Potwierdzono uszkodzenie węzła zatokowego, a co za tym idzie
potwierdzono to co już wiemy, że będzie potrzeba wszycia stymulatora. Oby to
było w dalekiej przyszłości. Następna kontrola przewidziana jest 22 maja.
Teraz
pozostało mi tylko zrobić porządek z ząbkami i musimy zająć się moimi oczkami.
Okulary, które miałem połamałem i teraz jest problem. Jednak na wizytę muszę
długo czekać mimo, iż jest to wizyta prywatna.
Z Nowym
Rokiem zwracam się do wszystkich jak co roku o przekazanie 1% na moja
rehabilitację. Przekazujcie dalej mój apel innym, a gdyby ktoś potrzebował
apele to proszę o kontakt. Za pomoc i wszystkie miłe słowa, za życzenia i
prezenty serdecznie DZIĘKUJĘ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz